Podany adres e-mail nie jest powiązany
z żadnym zapytaniem.
 
Zapytanie ofertowe nr 234830

Pożyczka w wys. 20 tys. zł na opłaty patentowe

 
 

Informacja od opiekuna zlecenia

  • podano nr telefonu
  • potwierdziliśmy e-mail
  • zweryfikowaliśmy treść wstępnych oczekiwań

Dane kontaktowe

Klient:
K●●●●●● D●●●●●●●●
Tel:
790●●●●●●  pokaż
E-mail:
n●●●●@●●●●●  pokaż
Firma:
N●●●●●●●●
  Skontaktuj się  
z tym Klientem

Szczegóły zlecenia



Kategoria: Zlecenia na kredyty dla firm

Miejsce:    Łódź - powiat Łódź, Łódzkie

Potrzebuję pożyczki w wysokości ok. 20 000 zł na dokończenie inwestycji, jaką są opłaty patentowe na mój wynalazek oraz wprowadzenie go na rynek: - parasola do roweru.

Większość kapitału (55 000 zł)już zgromadziłem.

Niestety, jestem w jakimś BIK-U czy czymś takim i nie mogę dostać w żadnym banku kredytu.

Szczegóły poniżej:

otóż parasol do roweru jest moim, czyli polskim wynalazkiem. Niestety, koszty międzynarodowego i wspólnotowego patentu są niezwykle wysokie.

Do momentu zgłoszenia patentowego, wynalazek nie może być ujawniony publicznie – taki jest warunek uzyskania patentu. W momencie uzyskania potwierdzenia zgłoszenia wniosku patentowego, będę mógł już ujawnić wynalazek, co oznacza, że mogę wtedy już rozpocząć dostawy parasoli do klientów.

Oczywiście całkowity proces uzyskania patentu międzynarodowego jest bardzo długi: - może potrwać nawet kilka lat. Ma swoje etapy, fazy itd., a każdy, oczywiście, łączy się z kolejnymi wysokimi kosztami. Ale prawa autorskie są chronione już od momentu rejestracji.

W tym miejscu rodzi się naturalne pytanie, czy nie jestem jakimś oszustem, naciągaczem - jakich, niestety, wielu jest dookoła. Odpowiedź brzmi: nie jestem oszustem.

Rozumiem, że taka odpowiedź nie wystarcza w dzisiejszych czasach.

Myślę, że rozsądną gwarancją jest fakt, że dziś nikt nie jest anonimowy. Mam

Ażeby przybliżyć Państwu mój wynalazek - zamieszczam zdjęcia pierwszych 3-ch stron wniosku patentowego w jęz. angielskim oraz etykiety produktu razem z krótką instrukcją montażu (przy okazji możecie sobie zrobić małą powtórkę z j. angielskiego!).

Wszystko, niestety, musi na razie pozostać w wersji „ocenzurowanej” – o powodach już pisałem.

Wszystkich stron wniosku patentowego jest 11. Na dalszych jest dokładny opis wynalazku, szczegółowe rysunki i zastrzeżenia patentowe.
Wynalazek ten powstał, jak to zwykle bywa, z potrzeby - tej matki wszelkich wynalazków. Nieraz porządnie zmokłem jeżdżąc na rowerze w deszczu i pomyślałem sobie, że tak nie może być! – trzeba coś z tym zrobić ( albo kupić )- ale kupić się nie dało z podstawowego powodu; -nie było nic takiego.

Zacząłem „drążyć temat” i ze zdumieniem odkryłem, że na całym świecie właściwie nie ma zadowalającego rozwiązania tego problemu! Nawet w Chinach, gdzie żyje 1,5 mld ludzi i wszyscy, może z wyjątkiem niemowląt, jeżdżą na rowerach. Jeśli chcecie Państwo zobaczyć jak rowerzyści jeżdżą na świecie w deszczu, to proszę wpisać w wyszukiwarkę internetową np. „cycling in the rain of the Netherland”. Tam jest taki filmik z Holandii. Podobnie jest w Danii, Niemczech, Japonii, Chinach i innych „rowerowych” krajach. Bardziej dociekliwi mogą wejść do światowej bazy patentów: - proszę wejść na strony Urzędu Patentowego RP; uprp.pl – następnie do międzynarodowej bazy patentów •••@••••• i tam wyszukiwać w/g słów kluczowych „bicycle umbrella” lub „bike umbrella”. Znajdziecie tam Państwo w sumie ok. 700 Patentów w tej dziedzinie z całego świata (głównie z Chin- co chyba nie dziwi ). Naprawdę można się nieźle ubawić tymi „wynalazkami”. Polecam!

Wracając do opisu: Mój parasol spełnia wszystkie założenia, jakie sobie postawiłem i sprawdził się już w praktyce (choć ze względów „tajności” jeździłem z nim tylko w nocy na odludziu ).

Oczywiście są różne rodzaje deszczu: „rzęsisty”, gdzie krople są duże - aż do drobnej mżawki, gdy krople są bardzo małe. Duże krople spadają z prędkością ok. 9m/sek (33km/godz), a te najmniejsze z prędkością ok. 4m/sek (14km/godz). W praktyce okazało się, że im większy deszcz, tym lepiej sprawował się parasol. Właściwie jeśli nie było jakiegoś większego wiatru, to można było śmiało jeździć w stroju wieczorowym. Natomiast kiedy padała taka „zgniła” mżawka, - to wtedy trochę mokły dłonie rowerzysty. Ale łatwo można było tego uniknąć: - po prostu należało nieco wolniej jechać. No cóż! – nie ma ideału! Podmuchów bocznego wiatru ( o co się trochę bałem na początku ) praktycznie się nie odczuwa – oczywiście wiatru w rozsądnych granicach. Podobnie z oporem powietrza z przodu; jest praktycznie nie do zauważenia. Parasol jest po prostu bardzo „cienki ” patrząc z przodu i z boku; tzn. powierzchnia jego przekroju poprzecznego jest znikoma w porównaniu z sylwetką rowerzysty a do tego jeszcze ma kształt, który „przecina” powietrze (jeśli się policzy, spowodowany bocznym wiatrem, „przewracający” moment siły dla rozłożonego parasola – to okazuje się, że jest on równy tylko ok. 30% wartości takiego momentu, dla przypadku gdyby rower miał pełne koła (zamiast szprych) – i to bez uwzględnienia ostrego kształtu parasola – z samych tylko powierzchni przekrojów poprzecznych. Gdyby jeszcze uwzględnić ten kształt – to zapewne moment ten nie przekroczyłby 20% wspomnianej wartości).

Czasza parasola ma kształt prostokąta (1,5m x 1,0m) jest przeźroczysta, żeby nie ograniczać widoczności np. kiedy stoimy pod czerwonym światłem na skrzyżowaniu. Dla wzmocnienia, brzeg parasola jest obszyty naokoło taśmą tekstylną. Widoczność do przodu również nie jest ograniczona, gdyż trzonek (maszt) parasola (aluminiowa rura o średnicy 20 mm), kołysze się miarowo w rytm pedałowania. Proszę ustawić pionowo palec w odległości ok. 20 cm przed oczami i miarowo kołysać w prawo i w lewo przed oczami – taki mniej więcej jest efekt podczas jazdy z rozpiętym parasolem. Nie ma martwego pola widzenia, gdyż trzonek nie „stoi w miejscu” przed oczami rowerzysty. Z uwagi na bezpieczeństwo przechodniów (głównie oczy!) - na zewnątrz czaszy parasola nie wystają żadne ostre „grzybki” jak w typowych parasolach – końce drutów są schowane w powłoce. Zresztą i tak w zasadzie nie ma zagrożenia dla przechodniów, bo brzegi rozpiętego parasola znajdują się na wysokości ok. 190 – 200 cm. (No, ilu ludzi ma oczy na wysokości 2m ?!) Ale nadmiar ostrożności nie zaszkodzi.

Specjalnie skonstruowany uchwyt-zamek służący do mocowania parasola do roweru, wykonany jest z grubej blachy 2,5 mm ( oczywiście z nierdzewną powłoką galwaniczną ). Z plastiku wykonane są tylko górne części parasola; czubek, suwak i końcówki drutów, które są jednak schowane. Chodzi o to, żeby przy ewentualnej drobnej kolizji czy wywrotce - nie miało się co połamać! Może się ew. podrzeć folia, zgiąć maszt czy druty - ale wszystko można łatwo samemu naprawić. Ale …lepiej się nie przewracać!

Parasol zarówno rozłożony jak i złożony nie utrudnia wsiadania ani zsiadania z roweru i to zarówno w męskiej jak damskiej wersji roweru. (no, może trochę w damskiej –ale naprawdę minimalnie i tylko złożony parasol!) Nie utrudnia również pedałowania. Kiedy jedziemy z rozłożonym parasole w deszczu i nagle przestaje padać,- to wystarczy się zatrzymać, złożyć parasol, poluzować dźwignię zapięcia, przekręcić złożony parasol o ok. 90° do tyłu, ponownie zapiąć dźwignię i jechać dalej bez przeszkód. Cała operacja trwa dosłownie sekundy. Kiedy z kolei jedziemy ze złożonym parasolem i nagle zaczyna padać – to, oczywiście, cała operacja przebiega odwrotnie i również trwa sekundy. Parasol złożony układa się wzdłuż roweru, a jego koniec sytuuje się w okolicy poniżej końca tylnego błotnika roweru. Rower ze złożonym parasolem nie zajmuje więcej miejsca niż normalnie i można go swobodnie parkować we wszelkich stojakach. Ponadto jeśli się włoży w odpowiednią dziurkę w uchwycie niewielką kłódkę - to parasol jest zabezpieczony przed kradzieżą i można spokojnie go zostawiać z rowerem ( zalecam przy tym aby zapięciem do parkowania objąć również złożony parasol ). Kłódkę można założyć zarówno do złożonego jak i do rozpiętego parasola. Możemy bezpiecznie zaparkować rower z rozłożonym parasolem – wtedy parasol chroni, po prostu, sam rower przed zmoknięciem. Parasol zapina się i odpina od roweru, praktycznie jednym ruchem ręki – coś porównywalnego do zamknięcia i otwarcia okna.

Uważam bowiem, że im prostsza konstrukcja tym bardziej niezawodna. Im mniej do zepsucia - tym lepiej. Tak więc żadne składane, wysuwane, skręcane czy łamane części! – tylko niezbędne minimum! Myślę, że udało się całkiem nieźle. Zresztą mam nadzieję, że wkrótce Państwo sami się o tym przekonacie. Muszę nieskromnie dodać, że najtrudniej jest skonstruować rzecz najprostszą.

Do zamocowania uchwytu do roweru nie potrzebne są żadne szczególne narzędzia- wystarczy zwykły klucz, taki jakiego używają rowerzyści przy wymianie dętki. Przeciętnie uzdolnionemu rowerzyście cały montaż powinien zająć od kilkunastu do kilkudziesięciu minut. Nie trzeba nic wiercić, piłować ani spawać.

Uwaga ! Parasol nie nadaje się do rowerów , które mają takie „motocyklowe” przednie zawieszenie! Nie mylić z amortyzowanym przednim widelcem – ten absolutnie nie przeszkadza! Jeszcze jedno ograniczenie: główka ramy roweru (to ta krótka rura z przodu, w której osadzona jest oś przedniego widelca) musi mieć długość co najmniej12 cm. Jeśli jest krótsza to również można założyć mocowanie parasola, ale wtedy należałoby zastosować jakieś podkładki dystansowe z grubej twardej gumy (jak na podeszwy butów ) – ale nie każdy zapewne poradziłby sobie, więc raczej nie polecam.

Rowerzyści znają doskonale takie dni, kiedy wybieramy się gdzieś dalej czy też do pracy, - a pogoda jest „niepewna” i nie wiadomo czy za 2 godziny nie zacznie lać - i wtedy nie możemy się zdecydować, czy jechać rowerem, czy nie; czy nie „zleje” nas w drodze powrotnej itd. – otóż dla posiadaczy tego parasola – takie problemy natychmiast znikają! Co więcej, - dochodzi jeszcze taki komfort, że nie trzeba ubierać żadnych pelerynek, kapturków itp. – jeździ się w normalnym stroju!

Proszę o oferty.

Nr zapytania ofertowego: 234830

 
Skontaktuj się z tym Klientem